wtorek, 20 grudnia 2016

No wreszcie, mamy polską Jennifer Lopez !


Ostatnio miłą niespodzianką wykazał się stoliczny przewoźnik a mianowicie ZTM. Nie wiem dokładnie co znaczy ta nazwa, domyślam się, że być może Zrzeszenie Transseksualistów Międzynarodowych lub Zakład Transportu Międzyplanetarnego. Natomiast niespodzianka polegała na bezpłatnych przejazdach w dniu 15 grudnia z uwagi na duże zanieczyszczenie powietrza. Teoretycznie wskutek tej promocji ulice powinny świecić pustkami, za to czerwień tramwajów i żółć autobusów powinna dominować. Nic z tego, miasto korkowało się jak zwykle, zwłaszcza po 17:00 czyli w porze angielskiej tea-time. Na nieskrępowanym wejściu do metra skorzystali prawdopodobnie wszyscy terroryści, islamiści, Cyganie, Rumuni i komuniści wnosząc na perony różne pakunku, których tykających zawartości nie chcę znać.

Koniec roku przyniósł nam wiadomość o śmierci Bohdana Smolenia. Niezapomniany satyryk, komik, aktor który wraz z Zenonem Laskowikiem stworzył skecze jakich długo nie zapomnimy https://www.youtube.com/watch?v=UyQQLJJyHSE
Klasyka polskiego kabaretu, prawda?

Zmieniając temat, od jakiegoś czasu mamy na naszej scenie muzycznej polską Jennifer Lopez czyli Cleo ! Miałem okazję w roku 2004 być na koncercie chóru gospel Soul Connection, którego szeregi zasilała wtedy Joanna Klepko czyli Cleo. Już wtedy było wiadomo, że coś z tej dziewczyny będzie no i proszę ! Komitywa z tajemniczym producentem Donatanem nakręciła trampolinę, która nie chce się zatrzymać. Najnowsze dokonania architekt krajobrazu jakim jest z wykształcenia Dżoanna są tu https://www.youtube.com/watch?v=gxgeEZdneBU
i tu
https://www.youtube.com/watch?v=hxvo4KZU5yA
Mimo, że płynie w moich żyłach krew pomieszana z heavy metalowymi opiłkami to słucham tych kawałków niemal nonstop w domu, pracy czy jadąc komunikacją. Słucham też dużo nowego Bon Jovi  https://www.youtube.com/watch?v=_Ri2KEiXlNk
Jak zwykle Jon i spółka mają pomysł jak nagrać piosenki, które chciałbym ustawić, aby mnie budziły o poranku i nie tylko.

Zbliżając się do końca dzisiejszego wpisu, wypadałoby komuś dowalić, jak zwykle. Politykowi o którym Leszek Miller powiedział, że jest zerem? Administracji mojego osiedla, za dziury w jezdni o wielkości kraterów na Marsie? Kretynowi  Popkowi za to, że dostał tęgie lanie od Pudziana i w sumie oddał pojedynek bez walki? Albo Bobowi Dylanowi, że nie odebrał Nobla? Naprawdę, ciężko wyłonić jakąś organizację, człowieka, zespół lub samochód, który pobił rekordy z szeroko pojętego zakresu beznadziejności. Ewentualnie Marek Kuchciński, który...ale....chociaż....no tak...

I jeszcze jedno, Anna Lewandowska jest w ciąży, czy za parę miesięcy urodzi się nowy bóg piłki lub bogini? Zobaczymy, póki co życzę Wam dobrych Świąt i Nowego Roku! Jak zwykle, zachęcam byście wyłączyli laptopy, portale, skanery i inny szajs elektroniczny i pobyli ze sobą w te dni.

środa, 7 grudnia 2016

Nekrofile z PIS czyli różnica pomiędzy eksmisją a ekshumacją...


Jest ileś książek, których nie wypada czytać na kibelku. Jakie to książki, zapytacie? Oczywiście Biblia, książka kucharska, podręcznik młodego hydraulika oraz wiele innych. Nie wypada, ponieważ treści w nich zawarte nie pasują do otoczenia i realiów wokół. Nie słuchacie Bacha czy King Crimson do szybkiej jazdy samochodem, prawda? Z kolei tłem do wieczornych igraszek nie mogą być absolutnie Stonesi, Panthera czy Slayer. No chyba, że macie kolczyki i tatuaże w "tych" miejscach...To wszystko prowadzi mnie do wniosku, że cały ten szał przedświątecznych zakupów z Mikołąjami, reniferami czy asystentkami Mikołaja skąpo odzianymi nie pasuje do Bożego Narodzenia. Inaczej mówiąc grudniowa promocja majonezu w moim Kerfurze ma się tak do narodzenia Jezusa jak Adam Michnik do płynnej wymowy. Czy faktycznie można kupić taniej? Pewnie tak, ale większość sklepów pisząc "wyprzedaż" faktycznie utrzymuje ceny na tym samym poziomie.

Zmieniając temat, chęć udowodnienia tezy, że upadek Tupolewa sześć lat temu był wynikiem zamachu tak owładnęła rządem PIS, że nie bacząc na protesty rodzin,  poprzez Prokuraturę, która jest jemu całkowicie posłuszna, zdecydował się na ekshumację wszystkich ofiar. Ta żądzą ekshumowania jest silna, że przypomina...nekrofilię. Pomimo, że rodziny podniosły alarm, nie chcąc ponownie przechodzić przez bolesne momenty, ekipy grabarzy ochoczo ruszyły w tango, wykopując trumny, niszcząc nagrobki, że o wawelskim sarkofagu nie wspominając. Wszystko po to by w blasku fleszy minister Mamwaswdupiecierewicz mógł wygłaszać dytyramby na cześć swej zamachowej teorii. Jakie są fakty prawne a nie pisowsko-macierewiczowsko-szydłowato-oszołomskie?

Ano takie, że Sąd Okręgowy w Warszawie badał już pierwsze wnioski dotyczące ekshumacji na gruncie prawa cywilnego. Bliscy siedmiu ofiar katastrofy smoleńskiej uznali decyzje prokuratury o ekshumacjach za naruszenie ich dóbr osobistych, jakimi są pamięć i kult osoby zmarłej. W pierwszej kolejności wnosili o zabezpieczenie przez sąd ich powództwa przez zakazanie prokuraturze ekshumacji. Sąd oddalił ich wnioski o zabezpieczenie . Sąd przyznał, że ponowne wydobycie ciała z grobu może naruszać kult zmarłych, ale wskazał zarazem, że wnioskodawcy nie uprawdopodobnili bezprawności naruszenia ich dóbr.

Pomijam kwestię kosztów naprawy zniszczonych sarkofagów, pomników i nagrobków, bo są to niemałe kwoty. Natomiast dlaczego w imię chorych idei i pomysłów z Marsa, że była to katastrofa sieje się zamęt i cierpią ci, którzy już raz przeszli Via Dolorosa czyli bliscy ofiar?

Moja praca magisterska dotyczyła zabójstw i podobnych/ponurych rzeczy, dlatego mogę śmiało napisać, że wystarczyłoby ekshumować dwie, trzy osoby aby potwierdzić lub obalić tezę o zamachu.

Natomiast robić performance rodem z Księgi Ezechiela - "Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów, ludu mój, i wiodę was do kraju Izraela i poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę, ludu mój" jest absurdem jakiego nie było w powojennej historii Kościoła katolickiego i Polski. Dlatego usilnie proszę panie Prezesie Kaczyński o dwie rzeczy - zaniechanie ekshumacji a wszczęcie natychmiastowej eksmisji Pana partii z ul. Wiejskiej !

środa, 9 listopada 2016

Pies z twarzą w dół czyli Jankesi w Polsce !


Mimo depresyjnego czasu jakim obdarowuje nas jesień, postanowiłem zrobić coś, czego nigdy przedtem nie robiłem. Zapytacie czy w takim razie zapisałem się do SLD, kupiłem płytę Popka, który ma tatuaże wszędzie z wyjątkiem moszny lub zainteresowałem się nowym modelem samochodu indyjskiego koncernu Tata? Nic z tych rzeczy !

Postanowiłem blisko półtorej godziny spędzić na zajęciach jogi. Będąc przygotowanym na to, że spędzę czas z kolanem wciśniętym między łopatki plus stojąc na głowie z animuszem wkroczyłem do świątyni jogi, znajdującej się w centrum miasta. Na początek powitał mnie potężnych rozmiarów posąg Buddy, który zastygnąwszy w pozie wiecznego nauczania spojrzał na mnie swymi wąskimi źrenicami. Ostrożnie oddychając, by nie poczuć wkurzającego swądu kadzidełkowego, udałem się do męskiej przebieralni. Nie napotkawszy tam nic zaskakującego prócz siedzących paru gejów oraz gości udających Rambo, czekałem niewzruszony niczym kwiat lotosu na zajęcia. Czy się rozczarowałem? Niekoniecznie.

Półtorej godzin minęło szybko, nie byłem zmuszany do wzywania imion bóstw, których nie znam, za to moje plecy i kręgosłup oraz miednica znalazły się w błogostanie bliskim nirwany. Zapytacie o co w tym wszystkim chodzi? Jest to proste niczym przemowa Beaty Szydło, kiedy obejmowała tekę premiera. Każda figura to asan. Najbardziej ekstremalne to pies z twarzą w dół, drzewo z twarzą w dół, król gołębi z jedną nogą. Moje zajęcia są na poziomie podstawowym, a jak wieść gminna niesie są jeszcze bardziej skomplikowane typu założenie nóg na plecy - to chyba jest asan p.t. "małpa na bezdrożu" lub pozycja "słoń w składzie porcelany" czyli wygięcie kręgosłupa w kształt trąby lub...no wiecie.

Zmieniając temat, wszystko wskazuje na to, że facet z rudawym tupecikiem, jak to pisałem pół roku temu wygra wybory w USA. Czy to dobrze? Nie wiem, wiem natomiast że oddać walizkę z kodami atomowymi w ręce kogoś kto jest emocjonalną krzyżówką Leppera, Macierewicza i Dody jest czynem na miarę skoku bez spadochronu.

Liczenie głosów trwa i wszystko się może zdarzyć. Chociaż powiedzcie sami - USA to dziwny kraj, ulice mają tam numery, jak gra U2 w swoim hicie, a kobiety mają męskie imiona - Hillary. Kwestią otwartą jest również Jack Daniels, który w porównaniu do klasycznej szkockiej typu Red Labell lub Ballantine's ma smak zdechłej owcy na Połoninie Wetlińskiej. Honoru tego kraju broni muzyka - Megadeth, Metallica, Panthera, że o całym jazzie nowojorskim nie wspominając. Natomiast...nadal musimy płacić za wizy do tego raju na Ziemi, której otrzymanie graniczy z cudem na miarę nawrócenia się Nergala na ortodoksyjny katolicyzm. Niedługo amerykańscy żołnierze będą stacjonować w Polsce, pod pozorem zabezpieczania naszego kraju przed Władimirem P. Jest to dla mnie decyzja niezrozumiała, tym bardziej, że nikt obecnie na wojnę się nie szykuje, poza tym czemu garstka Rambo nie osiądzie przy granicy wschodniej tylko zachodniej?

Mam nadzieję, że Jankesi nie pomylą Polski z Wietnamem, gdzie miały miejsca plądrowania wiosek, gwałty na dziewczętach i ogólna samowolka.

I jeszcze jedno, pomimo, że to nie moje klimaty to znalazłem na YouTube coś miłego dla oka i ucha, a jeśli macie drogi sprzęt audio w samochodzie, to poniższy link jest okazją, aby testować basy do upadłego...

https://www.youtube.com/watch?v=YdOQGkQ1KFs


poniedziałek, 12 września 2016

Wysoka temperatura a kwestia spodni w kant !


Zupełnie dla mnie niezrozumiała jest chęć posiadania czegoś co każdy z nas ma i czego dookoła jest pełno. Mam tu na myśli tlen w puszce. Zdziwieni ? Producent twierdzi, że porcja tlenu w puszce o smaku mięty lub grejpfruta zmobilizuje  komórki mózgowe oraz tkankę mięśniową  do pracy na wyższych poziomach sprawności intelektualnej i fizycznej. 18 zł za coś co mam za darmo na wsi, w Bieszczadach czy na Giewoncie? Czytajmy dalej: "Sposób na swobodny oddech i dobre samopoczucie w chwilach, gdy słoneczny skwar rozrzedzi powietrze i pozbawi nas tlenu".

Dobrze, nie jestem fizykiem a wzory chemiczne powodują u mnie rozstrój żołądka, kurzą ślepotę, ale doskonale wiem, że upał wg. mej definicji to "wysoka temperatura otaczającego mnie powietrza wyrażona w Celcjuszach wskutek której mogę się spocić w okolicach bikini". I wiem też, że skwar nie powoduje zmniejszenia ilości tlenu w powietrzu! Na litość boską, rozumiem że działy marketingu w firmach muszą być kreatywne i niekiedy zapach odchodów sprzedać jako "relaksujący zew poranka i fiołków", ale istnieją pewne granice wciskania ludziom kitu, prawda? Swoją drogą kusi mnie żeby wydać 18 zł i przetestować ów cud myśli technicznej, jeśli to zrobię - napiszę jak było.

Zmieniając temat, totalna zawierucha dotknęła...Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Ta szacowna placówka, która reguluje 80% mojego życia, mówiąc mi czy mam dziś zakładać kalesony, brać parasol czy założyć lepiej gumy (zimowe lub letnie), nagle znalazła się w środku lub raczej epicentrum korupcji! Tak naprawdę o co chodzi, spytacie?

Już wyjaśniam, dostęp do danych meteorologicznych regulują m.in. ustawa prawo wodne oraz ustawa o ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego. Zdaniem naukowców, zmiany w prawie były konieczne, ponieważ Instytut uniemożliwiał im pełne wykonywanie obowiązków. Batalia o "uwolnienie" danych zakończyła się 14 marca br., kiedy prezydent podpisał nowy kształt ustawy.

Z kolei Polscy Łowcy Burz występowali o dostęp do tzw. danych niestandardowych, które mają posłużyć do opracowania skuteczniejszych systemów ostrzegania. Do tej pory w obydwu przypadkach dane od IMGW kosztowały krocie. Jak widać IMGW był lub jest monopolistą i manipulatorem  w zakresie danych klimatycznych i to na miarę PZPN z czasów Mariana Dziurowicza lub Grzegorza Lato. Całą sprawą zainteresował się Centralny Bezład Antypisowski, który wykrył zmowę przetargową, w wyniku, której zarzuty usłyszeli pracownicy Instytutu.

Jeśli jeszcze nie ziewacie, pociągnę temat bo jest wart uwagi...

Zmowa miała dotyczyć przetargu na zaprojektowanie, dostawę, montaż i uruchomienie systemów pomiarów meteorologicznych AWOS (Automated Weather Observation System) na lotniskach w Katowicach, Krakowie, Wrocławiu, Rzeszowie, Łodzi, Szczecinie i Gdańsku. Wartość całego zamówienia przekraczała kwotę 20 mln złotych.

Jak więc widzicie, niczego nie można być pewnym na tym świecie. Nawet informacja o porannej mżawce może być zmanipulowana, obarczona wątkiem, że ktoś komuś dał kopertę bo ktoś inny jej chciał.

Co do bycia pewnym, facet w metrze ostatnio zaskoczył mnie totalnie. Bo rozumiem, że można założyć gładki krawat do gładkiej koszuli lub odwrotnie, jestem w stanie dopuścić nawet opcję bejzbolówka do garsonki, ale spodnie w kant do adidasów wołają o pomstę do nieba! Ów obywatel nie wyglądał na cudzoziemca, na skacowanego, na nieprzytomnego lub schizofrenika, dlaczego więc wybrał taki ciuchowy miks, Bóg raczy wiedzieć. Zresztą sami zobaczcie, a jeśli go kiedyś znowu spotkacie w metrze w takim samym stroju, idźcie dalej bo prawdopodobnie facet jest niereformowalny...


                                                                                                                                                                                                                                                                   

środa, 31 sierpnia 2016

Chcę kupić na Allegro medal "Za Zasługi dla Obronności Kraju" !


Wakacje jak to bywa, mijają szybko. Ani się obejrzymy a będzie listopad i za chwilę Boże Narodzenie. Natomiast z rzeczy, które mnie ostatnio totalnie urzekły jest piosenka JLo a mianowicie "Ain't your mama". Ktoś powie, cóż w tym dziwnego, że teledysk jest o podziale domowych obowiązków. Ta wojna o to kto ma sprzątać a kto prasować trwa już ileś wieków. Racja, natomiast JLo opowiada o tym niefeministycznie a jednocześnie stanowczo.
Zresztą zobaczcie sami: https://youtu.be/Pgmx7z49OEk
Całość jest przyjemna dla oka i ucha bez zbędnego tonu patetycznego, prawda?

Zmieniając temat, ostatnio moje ciśnienie tętnicze podniosła wiadomość o odznaczeniu rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza złotym medalem za zasługi dla obronności kraju.


Starzy weterani, którzy nadstawiali tyłek w Iraku, Afganistanie czy Bośni pukają się w czoło i zasmuceni pytają "za co k***a ten medal?". A przecież Regulamin jest tu jasny niczym piwo lane w południe w barze:

"Medal "Za Zasługi dla Obronności Kraju" może być brązowy, srebrny albo złoty. Zgodnie z przepisami "przy nadawaniu medalu zachowuje się kolejność w jego stopniach", przy czym "nadanie srebrnego medalu może nastąpić po upływie co najmniej trzech lat od nadania medalu brązowego", a "nadanie złotego medalu może nastąpić po upływie co najmniej pięciu lat od nadania srebrnego medalu". Medal w danym stopniu otrzymuje się tylko raz."

No tak, ale Misiewicz został uhonorowany złotym i to od razu. Żołnierz zawodowy Michał Bardoń odpowiedział: "Ja na swój zapracowałem w Iraku. Ale za co Misiewicz dostał, tego nie wiem... Mój brązowy ma jakąś wartość". Obstawiam, że za rok rzecznik MON zostanie odznaczony Orderem Orła Białego a pod koniec kadencji Sejmu będzie to Virtuti Militari. Zajrzyjmy ponownie do Regulaminu:

"Medal "Za Zasługi dla Obronności Kraj" przyznawany jest osobom, które "wykazały męstwo lub odwagę w bezpośrednim działaniu związanym z obronnością kraju albo osiągnęły bardzo dobre wyniki w realizacji zadań obronnych", "posiadają szczególne zasługi w dziedzinie rozwoju nowoczesnej myśli wojskowej, techniki wojskowej oraz potencjału obronnego, jak również w zakresie szkolenia i wychowania wojskowego" bądź "swoją pracą zawodową lub działalnością w organizacjach społecznych znacznie przyczyniły się do rozwoju i umocnienia systemu obronnego kraju".

Jestem zniesmaczony? Tak i to cholernie, ponieważ zasługi Bartłomieja M. na polu walki czy chwały dla Ojczyzny są na poziomie linoleum czyli zerowe. Rozumiem, że sprawdza się jako pracownik-rzecznik prasowy MON, ale w takim wypadku można dać podwyżkę, nagrodę, premię, nowy telefon, przydzielić seksowną sekretarkę, cokolwiek,  ale nie do cholery stawiać w jednym rzędzie cywila, który oglądając "Rambo" zsikałby się ze strachu razem z wyjadaczami frontowymi.

Idąc tym tropem proponuję:
-bileterkę w Operze odznaczyć medalem Ministra Kultury za zasługi,
-babci klozetowej z MON wręczyć Krzyż Żelazny za zasługi na polu obronności wojskowego kibelka,
-sprzedawcę ogórków na moim bazarku odznaczyć medalem "Sprawiedliwy wśród narodów świata" za to, że nie sypie nawozów do upraw i tak dalej...
A tak w ogóle Panie Misiewicz, był Pan kiedyś w wojsku?

Zmieniając temat, skala dopingu wśród sportowców osiągnęła szczyty absurdu. Doszło do tego, że nawet paraolimpiada została skażona tzw. "braniem koksu". Prym oczywiście wiodą sportowcy Władimira Putina, który jak jego poprzednicy na Kremlu za nic ma życie i zdrowie ludzkie. Rozumiem, że niepełnosprawni sportowcy mieliby po cichu dokręcane nogi, ręce czy dodatkowe kręgi na kręgosłupie, tylko po to by sięgnąć po złoto. Natomiast ładowanie ich mózgów czy płuc dopalaczami jest tak niesmaczne, że aż ciężko o tym pisać. Jedynie trzeba mieć nadzieję, że Putin nie ukarze zawodników wysyłając ich na długie wakacje za koło podbiegunowe jak parę lat temu członkinie zespołu Pussy Riot.

To tyle, pod koniec wakacji. Mam nadzieję, że Wasze urlopy były udane i oprócz opalenizny nie przywieźliście z wyjazdów żółtaczki, trądu, AIDS lub debetu na karcie kredytowej powodującej ból głowy na miarę kaca po weselu. Również dobrze jeśli nie połknęliście ameby, która się błąka miedzy trzustką a woreczkiem żółciowym nie znajdując drogi powrotu. 

W przypadku gdy Wasze dzieci zaczynają rok szkolny, bądźcie wyrozumiali dla ich ewentualnego braku fascynacji biernikiem lub celownikiem albo totalnym tumiwisizmem w sferze dwutlenku węgla i jego wiązań np. z alkoholami lub wzorem na skrócone mnożenie. Też kiedyś z tym walczyliście, prawda?

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Czy można zarobić 4 500 PLN roznosząc ulotki?


Jestem głęboko przekonany, że gdyby Jego Świątobliwość Franciszek co miesiąc przyjeżdżał do Polski to liczba sporów politycznych, piłkarskich i tych teściowo-rodzinnych byłaby równa zero. Jak to zwykle bywało w latach poprzednich na cztery dni nasz kraj zatrzymał się i...słuchał to co ma do powiedzenia Papież. Młodzież oraz ci nieco starsi, licznie przybyli prawie ze stu osiemdziesięciu państw, których nazw niektórych nawet ciężko wymówić. Mieliśmy przez moment narodowe rekolekcje, tylko warto zadać pytanie co z tego wyniesiemy? Niesamowite u Franciszka jest to, że przemawia prostym i nie napęczniałym od teologii językiem, który trafia, jeśli nie do serca to na pewno do rozumu. Za trzy lata Panama będzie gospodarzem Światowych Dni Młodzieży. Według Wikipedii ponad 50 % ludności Panamy, żyje na granicy ubóstwa, dlatego być może 2019 rok będzie szansą dla tego kraju, aby odbić się z gospodarczej zapaści. Spójrzcie na fotkę kanału Panamskiego, wygląda wraz z tym statkiem zachwycająco, prawda?


Zmieniając temat, blisko tygodniowy pobyt w krainie Łemków, uświadomił mi parę rzeczy. Po pierwsze akcja "Wisła", która dotknęła tę mniejszość etniczną była pomysłem z...piekła rodem. Wysiedlano bowiem całe rodziny, dając im tylko dobę na spakowanie się. Dziś "spakowanie" się dla studenta z akademika oznacza wsadzenie do reklamówki dżinsów, podręcznika do prawoznawstwa, szczoteczki do zębów, paru paczek prezerwatyw i jest gotowy! Nieco inaczej sytuacja wygląda, jak wtedy w 1947 roku, gdy trzeba było zostawić dom, a na wóz drabiniasty spakować cały dobytek łącznie z pierzynami plus krowa idąca obok na postronku. Niektórzy brodaci historycy snują po dziś dzień teorie spiskowe idące w tym kierunku, że obecność czerwonego generała w Bieszczadach czyli Karola Świerczewskiego i jego śmierć, która do dziś jest nie wyjaśniona, przyspieszyła radykalnie całą akcję wysiedleńczą. Natomiast od lokalnego przewodnika usłyszałem, że gdy "Walter" konał od ciosu zadanego w szyję (o czym świadczą liczne cięcia ostrym nożem widoczne na jego mundurze) to cały plan "Wisły" był już zapięty na ostatni guzik. Oczywiście, ówczesna władza deportując Bogu Ducha winnych ludzi, kierowała się sprytną metodą, aby w nowym miejscu sąsiedzi byli od siebie tak daleko, żeby im się nie chciało odwiedzać nawzajem.

A konkretnie wyglądało to tak, że o świcie wojsko otaczało wieś, aby nie dopuścić do ucieczki ludności do lasu. Gromadzono wszystkich mieszkańców w jednym miejscu i ogłaszano podjęcie akcji wysiedleńczej i jej warunki, czyli "Przepisy porządkowe":
-każdy, kto pozostałby we wsi po wysiedleniu, będzie uważany za członka bandy UPA i jako taki traktowany
-wyraża się zgodę na zabranie tylko żywego inwentarza, podstawowego sprzętu rolniczego, oraz do 25 kg na osobę niezbędnej odzieży, naczyń kuchennych, i zapasu żywności na drogę
-pozostały majątek ruchomy ma być przewieziony w późniejszym czasie i rozdzielony wśród przesiedleńców.

Popieprzone to były czasy i to mocno. Odtrutką na to wszystko jest organizowany corocznie Festiwal Łemków, podczas którego jak zauważyłem wszyscy się bawią, skaczą a też i warto zakupić miejscowe miody, wyszywane koszule, koraliki i inne rękodzieła ludowe.



I jeszcze jedno, uważajcie na oferty pracy z Facebooka. Niedawno właśnie na FB znalazłem ofertę pracy, która pod pozorem roznoszenia ulotek namawia do nierządu za pieniądze. Nic w tym dziwnego, tylko pomysł, aby roznosić ulotki nocą od 21:00 do 02:00 i zarabiać przy tym od 2500 do 4500 tys. jest tak głupi, że aż śmieszny. 



poniedziałek, 18 lipca 2016

Możejko i Nocul a kwestia NATO

No coż, przegraliśmy z Portugalią, ale za to w jakim stylu ! Nasza drużyna niczym Pan Wołodyjowski, którym jest bez wątpienia Sir Lord Jego Magnificencja Adam Nawałka broniła się, atakowała, wylewając litry potu, śliny i krwi, aby przejść dalej. Niestety, rzuty karne są loterią na miarę seksu bez zabezpieczeń  z moskiewską prostytutką - albo coś złapiecie albo nie. Nam nie wyszedł jeden strzał i było po herbacie. Ale uwaga, jeśli komuś teraz przyjdzie do głowy hejtować Kubę Błaszczykowskiego, że nie strzelił, to znajdę, wytropię taką osobę i każę zjeść słoik majonezu z Biedronki za karę. Słyszycie? Pobiegajcie przez blisko 120 minut, a potem spróbujcie z drżącymi nogami i kolanami wpakować piłkę do bramki, proste? Nie sądzę. I tak zaszliśmy daleko co jest dobrą prognozą przed mundialem w Rosji za dwa lata.

Zmieniając temat, miałem niedawno okazję podróżować autobusem linii 160, oczywiście mam na myśli Warszawę, bo jakoś nie kojarzę, aby do innych miast dotarł wynalazek zwany komunikacją, a może się mylę? Nieważne, w każdym bądź razie, na wysokości trasy W-Z autobus zaczął gwałtownie hamować a ludzie powpadali na siebie. Jakaś staruszka bezskutecznie usiłowała coś powiedzieć, lecz wskutek hamowania jej sztuczna szczęka uciekła na wolność i wiekowa córka Adama wydawała tylko z siebie pojedyńcze gulgotanie. Po tym jak wszyscy podnieśliśmy się z podłogi i sprawdziliśmy czy nasze portfele są tam gdzie były, zaczęło się dochodzenie, co było przyczyną całej awaryjnej sytuacji. Byłem przekonany, co więcej byłem gotów dać w zastaw całą moją dyskografię Pink Floyd, że za kierownicą luksusowego Mercedesa, siedzi jakiś gnojek, który dostał od ojca samochód na pięć minut i z tej radości napchał sobie nos amfetaminą. Tymczasem, sprawcą wymuszenia pierwszeństwa przejazdu, jakby to określili poprawnie Nocul i Możejko, był...blisko pięćdziesięcioletni stateczny Pan.


Nie wygląda jak gnojek, prawda? Nawet nie protestował, kiedy zrobiłem jemu zdjęcie. Mimo, że się zagapił, a remont takiego Mercedesa klasy S będzie sporo kosztował, że o autobusie nie wspomnę to obydwaj panowie spokojnie pogadali, wymienili telefonami i każdy poszedł w swoją stronę. Można konflikty załatwiać po europejsku? Tak, jak najbardziej.

Co do konfliktów, całkiem bezboleśnie stolica przeszła przez szczyt NATO. Były objazdy, korki, latające śmigłowce, które za pomocą ultraczułych kamer zaglądały mieszkańcom do łazienek i szuflad z majtkami, ale ogólnie dało się wytrzymać. Wszystko popsuł za to prezes Jarosław, który totalnie pominął wypowiedź Baraka Obamy o konieczności nie dłubania przy Trybunale Konstytucyjnym. Według Prezesa Prezydent Nibylandii pochwalił polską demokrację, ale żeby ganił nas za coś - tego Jarosław nie usłyszał. Rozumiem, że słuch traci powoli wokalista AC/DC Brian Johnson, do tego stopnia, że zastępuje go ostatnio na koncertach Axl Rose z Guns n' Roses, ale z tego co wiem, Prezes ma słuch dobry, szkoda tylko że ten "polityczny" często go zawodzi.

I jeszcze jedno, kretyn który w Nicei wjechał Tirem w niewinny tłum miał powiązania z Państwem Islamskim. Dlatego od dziś - apeluję na serio, na wszystkich strzelnicach w środku tarczy niech będzie podobizna lub fotka Bin Ladena, będzie łatwiej trafić, prawda ?

w

A w ramach odstresowania się, zapraszam do wysłuchania mojej kompozycji:

https://www.youtube.com/watch?v=-HQXzq5Lbe8

niedziela, 19 czerwca 2016

Piwa nie można kupić w automacie? No coż...


Podczas Euro 2016 pisanie o czymkolwiek wydaje się być pozbawione sensu. Póki co mamy jeden mecz wygrany, drugi zremisowany, także przyszłość wydaje się być świetlana. Zmieniając temat-Red Hot Chili Peppers wydali nowy krążek "The Getaway". Słuchałem go, jest spójny, pulsujący, wybuchowy i ma naprawdę ciekawe kompozycje, dlatego warto po niego sięgnąć. No, ale to nie zmienia faktu, że czekam na nowy album Metallicy, który podobno "się nagrywa". Wypadało by coś nagrać od czasów "Death Magnetic".

Co do tego co wypada a nie, ostatnio miałem okazję obserwować nietuzinkową akcję stołecznych policjantów. Łapali jakiegoś rzezimieszka, pomogli babci przejść przez pasy lub robili za sygnalizator bo prawdziwy się popsuł? Otóż nic z tych rzeczy, panowie o 7:00 rano w samym centrum ekonomiczno-finansowym Warszawy radośnie zaparkowali policjowóz i poszli do pobliskiego Starsraksa na kawę. Nic w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że Bogu ducha winna policyjna Kia została postawiona dokładnie pośrodku zatoki autobusowej, powodując istne karkołomne wyczyny autobusiarzy, aby tylko wyjechać stamtąd. Nie była to "interwencja" bo kogut na dachu był wyłączony.



Ktoś powie, że są inne problemy na tym świecie typu susza w Sudanie, wysoki kurs CHF, globalne ocieplenie oraz to, że piwa nie można kupić w automacie. Dobrze, ale czy to znaczy, że można bez refleksji blokować zatoczkę bo jest się z Policji? Wiem, że płace w Policji są kiepskie a stres i ilość obowiązków ogromna, ale...parkujmy z głową ! 

Sezon ogórkowy nadciąga i to wielkimi krokami. Po skończonym Euro, przez jakieś dwa tygodnie dziennikarze, politycy, biskupi i tacy mędrcy jak ja będą analizować każdy mecz, strzał, spalony i karny. Potem temat ucichnie i zaczną się wakacje. No chyba, że zostaniemy mistrzami Europy lub wicemistrzami, wtedy spokojne lato mamy z głowy!

I jeszcze jedno, ostatnio wyczytałem, że córka Ewy Błaszczyk ma spore szanse na pobudkę ze śpiączki, która już trwa ponad dekadę. Stało się tak po niefortunnym zachłyśnięciu się tabletką. Dziesięć lat to sporo, ale prawdopodobnie na naszych oczach niemożliwe stanie się możliwe. Jeśli macie trochę czasu to wejdźcie na ich stronę www.akogo.pl i poczytajcie sobie co robią a robią sporo dobrego. Na koniec możecie zrobić dla nich jakiś szybki przelew, dobrze ?

czwartek, 19 maja 2016

Trudny wybór: Monika Lewinsky czy Krysia Gawłowicz? Hmm.....


Kampania prezydencka w USA wchodzi na ostatni zakręt. Najbardziej kolorową postacią jest klaun  w ryżym czyli rudym tupeciku a mianowicie Donald Trump, który kandyduje z ramienia republikanów. Jego wystąpienia, a obejrzałem ich sporo przypominają bardziej występy magika w wesołym miasteczku niż deklaracje poważnego polityka, który chce rządzić w kraju liczącym blisko trzysta dwadzieścia milionów obywateli. Kim jest wujek Donald, zapytacie? W sumie typowym Amerykaninem, któremu się udało. Swoje aktywa lokuje w nieruchomości, show telewizyjne, kasyna, hotele. Nieustannie pomnaża majątek rodzinny, który obecnie jest wart 4 mld USD. Niezły wynik, biorąc pod uwagę, że jego dziadek zaczynał jako poszukiwacz złota na Alasce i mieszkał w drewnianej chatce razem z jeleniami. Wojna w Wietnamie ominęła Trumpa, rzekomo z powodu chorej stopy, lecz do dziś trwają spekulacje czy tak było naprawdę. Po drugiej stronie barykady stoi Hillary Clinton, żona Billa, który kiedyś był niegrzeczny i dokazywał z Moniką Lewinsky w tzw. Gabinecie Oralnym (Owalnym). Ameryka to dziwny kraj, gdzie ulice nie mają nazw, jak w piosence U2 a kobiety mają męskie imiona. Z punktu widzenia Polski, ktokolwiek by nie wygrał i tak w ciągu najbliższych lat stu nie ma co liczyć na wizy dla nas, mimo wielokrotnych deklaracji z tamtej strony oceanu, że jesteśmy dla "nich" głównym sojusznikiem "w tej" części świata i takie tam...

Zmieniając temat, moja tradycyjna niechęć do festiwalu JuroWizji na moment ustąpiła. Okazało się bowiem, że długowłose dziewczę z Ukrainy o ksywce takiej jakby była nieślubną i w dodatku szesnastą córką Boba Marleya czyli Jamala wygrało te wokalne zawody. Ta piosenkarka tatarskiego pochodzenia nazywa się naprawdę Susana Dżamaldinowa. Niby nic w tym dziwnego, powiecie, zawsze ktoś wygrywa. Nie do końca, ponieważ Jamala zaprezentowała genialny protest -song w którym porusza tematy cholernie niewygodne dla Władimira Pupina. A mianowicie o deportacji Tatarów z Krymu z czasów wąsatego psychopaty czyli wujka Stalina. Już w trakcie konkursu, Rosja oficjalnie protestowała, domagała się deportacji tzn. dyskwalifikacji Jamali, Putin stroszył się, robił grożne miny i cała Europa wstrzymała oddech w obawie o życie wokalistki. W efekcie końcowym ta piosenka wygrała a zwyciężczyni otrzymała nawet (o zgrozo!) propozycję od wicepremiera anektowanego przez Rosję Krymu, Gieorgija Muradowa. Ten ospowaty sługus Putina zaproponował Jamali "powrót do historycznej ojczyzny i rosyjskie obywatelstwo". - Krym zawsze będzie się cieszyć z wystąpienia Jamali, to przecież jej ojczyzna – mówił Muradow. Jak podkreślił, "Jamala może śpiewać u siebie, wystarczy jedynie dokonać niewielkich formalności ze zmianą obywatelstwa: z ukraińskiego na rosyjskie". Piosenkarka, pytana o tę sprawę, odpowiedziała, że obywatelstwa zmieniać nie zamierza. – Mam jedno obywatelstwo. Dziękuję. Innego nie potrzebuję - wyjaśniła. Widać, że mamy do czynienia ze współczesną Joanną D' Arc, która nie skusi się na jakieś błyskotki z Kremla typu obywatelstwo. Pikanterii dodaje fakt, że kraj który wygrał organizuje kolejną Jurowizję, czyli Ukraina zrobi to 2017 r. O ile główny i były kagiebista na to zezwoli, wcześniej nie anektując całej Ukrainy i wszczynając III wojnę światową. Tak naprawdę nie wiadomo, czy obecny Putin to on czy jego kolejny klon lub sobowtór o czym pisałem w zeszłym roku.

I jeszcze jedno, zauroczenie Krystyny Gawłowicz Liroyem przybrało zapał nastolatka, który idąc na imprezę połknął o trzy Viagry za dużo. W różnych mediach, wywiadach naczelna wojowniczka PIS-u, niezmordowana zwolenniczka ogłoszenia Jarosława świętym za życia, chwali byłego rapera, nie szczędząc miłych słów, podkreślając jednocześnie zalety umysłu, które są ważniejsze niż wykształcenie. Liroy rewanżuje się tym samym, analizując CV pani profesor, jej dokonania, przemówienia i zapytania poselskie. Nie słucham rapu ani hip-hopu z tej prostej przyczyny, że nie rozumiem tej muzyki, natomiast każda wypowiedź hożej pupilki PIS-u zostawia w mym umyśle niezatarty ślad, piętno i wewnętrzne przekonanie połączone ze strachem, że za pieniądze podatników czyli moje i Wasze można gadać takie dyrdymały, ośmieszać się, konfabulować i co tam jeszcze chcecie. W przypadku tej "pary", która się komplementuje z prędkością pędzącego Pendolino, nasuwa mi się tylko jeden film. A mianowicie "Shrek". Kto kim jest w tym układzie, zgadnijcie sami...

niedziela, 24 kwietnia 2016

Dodatkowy chromosom 21 może pomóc !


Jeśli Wasze dziecko chodzi do podstawówki lub gimnazjum (których wkrótce podobno ma nie być) to warto, aby na lekcji geografii zapytało swego belfra gdzie leży gmina Gentofte i  jakie znaczenie kulturowe ma to miejsce ! Jeśli nauczyciel nie odpowie na to pytanie w ciągu pięciu sekund to spokojnie możecie Waszą pociechę wypisać z takiej szkoły. Jeśli nadal nie wiecie o co chodzi, to już spieszę wyjaśnić, że w gminie Gentofte w roku 1963 przyszedł na świat Lars Ulrich, bębniarz Metalliki i autor lwiej części utworów zespołu. To z kolei prowadzi mnie do wniosku, że właśnie mija trzydzieści lat, jak wujek Lars i spółka wydali "Master of Puppets"
https://www.youtube.com/watch?v=2HEGGlYg7_Y
Album po tylu latach nadal kopie w twarz i nawet w radiowej Trójce można było usłyszeć jego fragmenty. Co do muzyki, kolejna tragiczna wiadomość obiegła świat - zmarł książe popu czyli Prince. Na ten moment nie wiadomo, dlaczego odszedł.

Niezliczona ilość albumów, które pozostawił po sobie, na pewno spowoduje, że najmłodsze pokolenie sięgnie po jego nagrania, choćby na czele z nieśmiertelnym "Purple Rain" https://www.youtube.com/watch?v=qsdR8eycRys

W ramach obywatelskiej powinności obejrzałem występ Michała Drozda na Eurowizji. Pomijając kwestię stroju to wokalnie szału nie było. Michał stawia na dramaturgię występu, ale czy wpadanie w histeryczne wysokie "C" w refrenie pomaga czy szkodzi? Nie wiem, nie wiem, nie znam się, jak mawia Robert Górski z Kabaretu Moralnego Niepokoju. Do dziś jest dla mnie tajemnicą, kto tak naprawdę decyduje o wyborze konkretnego artysty na Jurowizjer. Obecnie domyślam się, że jest to prezes PIS i szef TVP, ale jak to się odbywało w przeszłości? Strach się pytać. Miało być pozytywnie na moim blogu, no to będzie...

Jak się okazuje dla ludzi niepełnosprawnych umysłowo lub ruchowo nie ma granic i barier. Dowód ? Proszę bardzo, Katie Meade, urodzona w USA ma zespół Downa, czyli jest tzw. muminkiem. Co z tego zapytacie? Warto spojrzeć na to czym ta trzydziestodwulatka się zajmuje na co dzień. Pomaga innym, robi na szydełku, hoduje świnki morskie? Nic z tego, jest pełnokrwistą, zawodową modelką, która reklamuje kosmetyki, ciuchy i ma to gdzieś, że gdzieś w jej mózgu, między obydwiema półkulami a przysadką umiejscowił się mały wkurzający chromosom nr 21. Jego obecność w głowie jest wysoce niewskazana, podobnie jakbyście na nabożeństwo niedzielne zaprosili Nergala a na organach by pogrywał Tony Araya ze Slayera. Katie ma to wszystko gdzieś i odważnie staje przed fleszami aparatów.

A co jeśli chodzi o nasze rodzime polityczno-społeczne sprawy ? Ostatnie badania wykazały, że ponad połowa Polaków i Polek nie ma w domu żadnych książek. Żadnych, słyszycie? Czyli są takie domy w których nie ma książki kucharskiej, Biblii, książki telefonicznej, poradnika Michaliny Wisłockiej "Sztuka kochania" z roku 1976 (co było ówczesnym skandalem w PRL), słownika polsko-angielskiego, nic. Nadzieja w tym, że skoro obchodzimy w tym roku czterechsetne urodziny Williama Szekspira, to niektórzy z nas sięgną choćby po "Sen nocy letniej", niekoniecznie w oryginale.

Co do snu to psucie państwa polskiego przez PIS jest tak dręczące, że aż bolesne. Jak wiadomo, ryba psuje się od głowy, ale w naszym przypadku ta ryba psuje się i śmierdzi tak, że...głowa boli. Wydaje się, że prezes Jarosław pędzi ku władzy absolutnej, pozostaje natomiast pytanie czy w najbliższym czasie czeka nas rekonstrukcja rządu czy będą to tylko kosmetyczne zmiany. Mam nadzieję, że Krystyna Pawłowicz nie obejmie teki ministra sprawiedliwości. Swoją drogą w czasach licealnych wpadła w moje ręce książka "Gra Endera" autorstwa Orsona Scotta Carda. Treść jest mniej więcej taka, że Ziemia jest zagrożona przez Robale, przybyszów z kosmosu, komunikujących się wzajemnie telepatycznie i w trybie natychmiastowym wykonującym myśli swojego przywódcy.
PIS zaczyna mi się kojarzyć właśnie z nimi...

I na koniec jeszcze jedno, Jej Królewskość Elżbieta II obchodzi właśnie 90 - te urodziny. Z całego świata (ze Szkocji chyba nie) płyną depesze, gratulacje, czekoladki i co tam jeszcze chcecie. Również z królewskimi urodzinami zbiega się ponad 60 lat panowania Elżbiety II. Zastanawia mnie tylko jedno, czy kiedykolwiek Karol udźwignie tą koronę na swoich skroniach? Czy Królestwo czyli cały United Kingdom można powierzyć komuś kto....no właśnie, zobaczcie poniżej !




czwartek, 3 marca 2016

Mam prośbę, odczepcie się od Wałęsy, dobrze?


Cały miesiąc luty mój blog świecił pustką niczym kasa wielu gmin wiejskich, nie mających funduszy na naprawę dróg po zimie. Tak naprawdę, sprawy się tak mają, ponieważ nie miałem o czym pisać.

Miałem pisać o nocy oskarowej w trakcie której pompatyczna Akademia Filmowa wybiera swoich faworytów? Nic w tym szczególnego, co roku robią to samo, tylko filmy się zmieniają. Chociaż biorąc pod uwagę, że wygrał film "Spotlight" dotykający problemu pedofilii wśród księży katolickich, spodziewam się, że minister kultury zabroni jego emisji w kinach.

Miałem pisać o tym, że generał Kiszczak teraz boki zrywa zza grobu, widząc jaki zamęt zasiały dokumenty z jego willi? Lech Wałęsa broni się jak może, nastroszywszy swój legendarny wąs, tłumaczy, strofuje, wyjaśnia i tym podobne. Nawet wdowa po Kiszczaku, wyceniła esbeckie dokumenty na 90 tys. PLN. Taka sumka pozwoliłaby jej opłynąć świat dookoła, chociaż niegłupio by było jakby rozsypała prochy generała dajmy na to w Zatoce Świń, niedaleko Morza Karaibskiego u wybrzeży Kuby. Ideologicznie generał spocząłby niedaleko ojczyzny Fidela, bo na kwaterę na Powązkach sobie nie zasłużył.

A może miałem pisać o nowym prezesie Telewizji Polskiej, który ma nazwisko podobne do rosyjskiej łodzi podwodnej, która zatonęła w 2000 roku i jest w stanie zobaczyć ogniki diabelskie w oczach Piotra Kraśki? Wiem, że takie przypadki powinno się leczyć elektrowstrząsami, ale póki PIS jest u władzy, będzie coraz gorzej.

Innym tematem na którym powinienem się skupić jest to, że dziwnym zbiegiem okoliczności wywiad USA opublikował kolejne dokumenty znalezione przez amerykańskie siły specjalne w 2011 r. w domu Osamy bin Ladena w Pakistanie. Jest wśród nich testament, w którym przywódca Al-Kaidy przekazuje swój majątek głównie na walkę z dżihadem. Jest też wątek dentystyczny w którym Osama ostrzega swoją żonę (którą?), aby nie korzystała z usług stomatologa, ponieważ rodzi to niebezpieczeństwo zainstalowania nadajnika w żuchwie małżonki. Ponadto ten miłośnik wybuchowych zabawek deklarował, że swój majątek wycenia na 29 mln $.
Niezły wynik, biorąc pod uwagę, że dolar kosztuje dziś 3,90 PLN daje to blisko 90 mln PLN dochodu netto (opodatkowanego?)

Co do podatków, to informacja, którą znalazłem w "Rzeczpospolitej" wstrząsnęła mną do reszty. Bogu ducha winien mechanik-amator, zaczął zarabiać na życie naprawiając sąsiadom samochody. Zapłata miała być w naturze, tzn. nie poprzez barabara w na tylnym siedzeniu, tylko poprzez konkretny kontyngent zbożowo-ziemniaczano-jajeczny jako wymiana dóbr rodem z epoki plemion słowiańskich. Ilość naprawionych samochodów zaczęła rosnąć, nasz bohater miał zapewniony znośny byt, dopóki ktoś życzliwy nie złożył parszywego donosu do....wywiadu skarbowego. urzędnicy tegoż wywiadu (celowo zacząłem zdanie od małej litery) wyliczyli, że za uzyskanie 10 kg fląder, 15 kg ziemniaków i 30 jajek, jako zapłaty za naprawę samochodów należy założyć działalność gospodarczą. (U) urzędnikom bardzo skrupulatnym  udało się nawet oszacować dochód i naliczyć od tego podatek.

Z drugiej strony, oczywiście, że po "powzięciu" wiadomości o niepłaceniu podatków skarbówka musi zając się sprawą, bo taki jest przepis. A jak się zajmie, to musi ją zakończyć ściągnięciem podatku. Odstąpić może tylko po wyroku sądu, od którego musi się odwołać. Jeśli urzędnik skarbówki tego nie zrobi, odpowiada dyscyplinarnie. Nie jest to więc do końca winą skarbówki, ale opresyjnych przepisów podatkowych.

Na szczęście te czyste szaleństwo na miarę nocy długich noży w Monachium z 1934 roku zakończył sąd, który w swoim orzeczeniu uznał, że ingerencja państwa powinna mieć jednak swoje granice i można naprawiać samochód w zamian za miskę ryżu czy ziemniaków (nawet polanych sosem).

Tak to jest w tym naszym kraju, że ściga się mechanika-amatora albo babcię, która handluje jagodami pod cmentarzem, a w przypadku firm, które wyłudzają VAT (a w zeszłym roku Skarb Państwa stracił ponad 50 miliardów) organy ścigania wykazują dziwną umysłową i twórczą impotencję na miarę egipskich eunuchów, którzy mieli za zadanie pilnować haremu dla faraona.

Recepta na dziurę w budżecie wielkości podwójnej pepperoni jest prosta: nie finansować z pieniędzy podatników nierentownych kopalni tylko je zamykać a bezrobotnym górnikom stworzyć miejsca pracy lub sugerować, aby za sowite odprawy rozkręcali mały biznes, nie finansować dotacjami rozgłośni z  Torunia , nie robić abolicji i umarzania długów tym co nie chcą płacić , obniżyć akcyzę i wszelkie należności ściągać zgodnie z prawem i tyle !

A Wałęsie dajcie spokój !

p.s. czy w Waszym klubie fitness też wiszą takie instrukcje ?

środa, 27 stycznia 2016

Wujek Lemmy i Dawid Bowie nie żyją...

     

Ciężko dobrać słowa w takich momentach...Niestrudzony orędownik rock'n'rolla w najbardziej chropowatej wersji, miłośnik Jasia Wędrowniczka, basista i frontman - Lemmy Kilmister nie żyje...
Właściwie na tym mógłbym zakończyć dzisiejszy wpis. Lemmy w swoim życiu dotknął wszystkiego - sławy, nędzy, uzależnienia, hazardu, życia w nocnych klubach, to wszystko stało się częścią jego życia.

https://www.youtube.com/watch?v=W4St2JrAaMA

A za pomocą swego Rickenbackera, stał się filarem
w zespole, który pomimo zaledwie trzech członków,
potrafił od blisko trzydziestu lat robić niezły dym na
scenie jak i poza nią.

Swoją drogą, aż żal gardło ściskał podczas transmisji pożegnania Iana Frasera Kilmistera, bo tak się nazywał naprawdę bóg basu. Bliscy zdecydowali, żeby skremować napiętnowane nowotworem ciało muzyka a prochy zgromadzić w urnie przypominającej piramidę egipską. Potem kolejno przemawiali nie stroniąc od łez Slash, Rob Halford, wujek Lars, Dave Grohl i inni. Ci wszyscy twardziele, miłośnicy twardych używek i groupies po blady świt, sceniczni wymiatacze stali przed gustowną amboną i łkali jak dzieci, wspominając wujka Lemmiego, wspólne koncerty, trasy, nagrania i niezliczoną ilość afterparty od których nikt nie stronił włącznie ze zmarłym. Lemmy przeżył dokładnie lat siedemdziesiąt, a nie każdy potrafi urodzić się w Wigilię dokładnie w roku 1945. Mam nadzieję, że teraz Lemmy w lepszym świecie, wychyla kolejną szklaneczkę swego Danielsa i uczy grać Michała Archanioła na swoim basie. Oczywiście, zaraz podniosą się głosy krytyki,  że zbierał niemieckie krzyże nazistowskie,że był zdeklarowanym ateistą, że nienawidził religii, z uwagi na swego ojca pastora i pewnie się smaży w piekle. No więc uważajcie wszyscy, którzy tak krzyczycie: uważam że na 200% wykorzystał swój talent, wokal i grę na basie, które dostał od Stwórcy, założył zespół, jakiego już nie będzie i co ważne - utrzymywał się z bycia muzykiem. Dlatego wiem, a zwykle się nie mylę, że możemy być mile zaskoczeni, kogo spotkamy po tamtej stronie. Freddie Mercury, Frank Zappa, Kurt Cobain, Jimi Hendrix, Jim Morrison, ci wszyscy wariaci muzyczni dali światu to czym zostali obdarowani - talent muzyczny i artystyczny.

To z kolei prowadzi mnie do drugiej kwestii również smutnej, że parę dni temu zmarł Dawid Bowie, dożywając blisko 69 wiosen. Zmarł dwa dni po premierze swego ostatniego albumu "Blackstar" z przejmującym teledyskiem w którym Bowie, jako umęczony pacjent na ponurym oddziale mota się pomiędzy łóżkami.


Każdy z nas nucił przecież nieśmiertelne "Let's dance", "China girl", "Under pressue" czy "Tonight".
https://www.youtube.com/watch?v=E_8IXx4tsus
I tak pomału wykrusza się ekipa muzyków przy których dorastałem i za płytami których niejeden rekord prędkości pędząc w stronę Empiku pobiłem.

Patrzę na YouTube i widzę, że Mick Jagger i spółka jakoś się jeszcze trzymają, żyje Ozzy i ekipa, Ian Gillan wraz z kolegami nadal koncertują, że o Iron Maiden nie wspomnę. Ale wiecie co, napawa mnie taka duma, że mnie i moim przyjaciołom było dane tych wszystkich artystów móc obserwować na żywo. To znaczy chodząc na ich koncerty, śledząc w internecie nowinki z ich życia studyjno-koncertowo-intymnego i tłumacząc na polski znaczenie i sens ich tekstów.

Na koniec tego wpisu zacytuję pewien utwór, który bardzo do mnie trafia zarówno co do tekstu, wykonania i wokalu:

Zmarnowane Lata

Od złotego brzegu przez morza najdalsze,
Jestem ciągle w drodze, w podróży od zawsze.
A teraz wydaję się obcy sam sobie,
Jakby czasem inny ktoś robił co robię.

Myślę o swym domu zamykając oczy,
Gdy kolejne miasto za mną znika w nocy,
I zaczynam tęsknić, czy to nie zabawne
Za wszystkim dopiero, gdy mi tego zbraknie
Serce właśnie tam na zawsze zostawiłem,
Nic tego nie zmieni dopóki wciąż żyję

Refren:
Zrozum więc,
I nie trać czasu na szukanie złych lat co za sobą,
Zmierz się z tym...
I zacznij wierzyć najlepsze lata są wciąż przed Tobą

Zbyt wiele mam czasu, jesteś w mojej głowie
Jak mam żal ukoić, niech ktoś mi podpowie
Tak bym dzień kolejny przeżył bez udręki
Słowa nie są w stanie oddać mojej męki
Łzy mi napływają, w górę ręce wznoszę
W bezsilności geście, bo o nic nie proszę

Refren:
Zrozum więc,
I nie trać czasu na szukanie złych lat co za sobą,
Zmierz się z tym...
I zacznij wierzyć najlepsze lata są wciąż przed Tobą

Pełne wykonanie jest tu:

https://www.youtube.com/watch?v=Ij99dud8-0A