środa, 31 sierpnia 2016

Chcę kupić na Allegro medal "Za Zasługi dla Obronności Kraju" !


Wakacje jak to bywa, mijają szybko. Ani się obejrzymy a będzie listopad i za chwilę Boże Narodzenie. Natomiast z rzeczy, które mnie ostatnio totalnie urzekły jest piosenka JLo a mianowicie "Ain't your mama". Ktoś powie, cóż w tym dziwnego, że teledysk jest o podziale domowych obowiązków. Ta wojna o to kto ma sprzątać a kto prasować trwa już ileś wieków. Racja, natomiast JLo opowiada o tym niefeministycznie a jednocześnie stanowczo.
Zresztą zobaczcie sami: https://youtu.be/Pgmx7z49OEk
Całość jest przyjemna dla oka i ucha bez zbędnego tonu patetycznego, prawda?

Zmieniając temat, ostatnio moje ciśnienie tętnicze podniosła wiadomość o odznaczeniu rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza złotym medalem za zasługi dla obronności kraju.


Starzy weterani, którzy nadstawiali tyłek w Iraku, Afganistanie czy Bośni pukają się w czoło i zasmuceni pytają "za co k***a ten medal?". A przecież Regulamin jest tu jasny niczym piwo lane w południe w barze:

"Medal "Za Zasługi dla Obronności Kraju" może być brązowy, srebrny albo złoty. Zgodnie z przepisami "przy nadawaniu medalu zachowuje się kolejność w jego stopniach", przy czym "nadanie srebrnego medalu może nastąpić po upływie co najmniej trzech lat od nadania medalu brązowego", a "nadanie złotego medalu może nastąpić po upływie co najmniej pięciu lat od nadania srebrnego medalu". Medal w danym stopniu otrzymuje się tylko raz."

No tak, ale Misiewicz został uhonorowany złotym i to od razu. Żołnierz zawodowy Michał Bardoń odpowiedział: "Ja na swój zapracowałem w Iraku. Ale za co Misiewicz dostał, tego nie wiem... Mój brązowy ma jakąś wartość". Obstawiam, że za rok rzecznik MON zostanie odznaczony Orderem Orła Białego a pod koniec kadencji Sejmu będzie to Virtuti Militari. Zajrzyjmy ponownie do Regulaminu:

"Medal "Za Zasługi dla Obronności Kraj" przyznawany jest osobom, które "wykazały męstwo lub odwagę w bezpośrednim działaniu związanym z obronnością kraju albo osiągnęły bardzo dobre wyniki w realizacji zadań obronnych", "posiadają szczególne zasługi w dziedzinie rozwoju nowoczesnej myśli wojskowej, techniki wojskowej oraz potencjału obronnego, jak również w zakresie szkolenia i wychowania wojskowego" bądź "swoją pracą zawodową lub działalnością w organizacjach społecznych znacznie przyczyniły się do rozwoju i umocnienia systemu obronnego kraju".

Jestem zniesmaczony? Tak i to cholernie, ponieważ zasługi Bartłomieja M. na polu walki czy chwały dla Ojczyzny są na poziomie linoleum czyli zerowe. Rozumiem, że sprawdza się jako pracownik-rzecznik prasowy MON, ale w takim wypadku można dać podwyżkę, nagrodę, premię, nowy telefon, przydzielić seksowną sekretarkę, cokolwiek,  ale nie do cholery stawiać w jednym rzędzie cywila, który oglądając "Rambo" zsikałby się ze strachu razem z wyjadaczami frontowymi.

Idąc tym tropem proponuję:
-bileterkę w Operze odznaczyć medalem Ministra Kultury za zasługi,
-babci klozetowej z MON wręczyć Krzyż Żelazny za zasługi na polu obronności wojskowego kibelka,
-sprzedawcę ogórków na moim bazarku odznaczyć medalem "Sprawiedliwy wśród narodów świata" za to, że nie sypie nawozów do upraw i tak dalej...
A tak w ogóle Panie Misiewicz, był Pan kiedyś w wojsku?

Zmieniając temat, skala dopingu wśród sportowców osiągnęła szczyty absurdu. Doszło do tego, że nawet paraolimpiada została skażona tzw. "braniem koksu". Prym oczywiście wiodą sportowcy Władimira Putina, który jak jego poprzednicy na Kremlu za nic ma życie i zdrowie ludzkie. Rozumiem, że niepełnosprawni sportowcy mieliby po cichu dokręcane nogi, ręce czy dodatkowe kręgi na kręgosłupie, tylko po to by sięgnąć po złoto. Natomiast ładowanie ich mózgów czy płuc dopalaczami jest tak niesmaczne, że aż ciężko o tym pisać. Jedynie trzeba mieć nadzieję, że Putin nie ukarze zawodników wysyłając ich na długie wakacje za koło podbiegunowe jak parę lat temu członkinie zespołu Pussy Riot.

To tyle, pod koniec wakacji. Mam nadzieję, że Wasze urlopy były udane i oprócz opalenizny nie przywieźliście z wyjazdów żółtaczki, trądu, AIDS lub debetu na karcie kredytowej powodującej ból głowy na miarę kaca po weselu. Również dobrze jeśli nie połknęliście ameby, która się błąka miedzy trzustką a woreczkiem żółciowym nie znajdując drogi powrotu. 

W przypadku gdy Wasze dzieci zaczynają rok szkolny, bądźcie wyrozumiali dla ich ewentualnego braku fascynacji biernikiem lub celownikiem albo totalnym tumiwisizmem w sferze dwutlenku węgla i jego wiązań np. z alkoholami lub wzorem na skrócone mnożenie. Też kiedyś z tym walczyliście, prawda?