piątek, 31 sierpnia 2012

Czy 0, 00000000001 promila to dużo?


Wspominałem ostatnio, że wraz z bliskimi odwiedziłem
niedawno czerwono- biały międzyplanetarny spodek kosmiczny,
który nosi nazwę Stadionu Narodowego.

Przed wejściem zrewidowano nas dokładnie, żądając okazania
biletu, który swym wyglądem i grafiką przypominał wejściówkę
do piekielnych czeluści na urodziny Lucyfera.

Ponadto zabroniono nam wnoszenia wody, jedzenia, noży kuchennych,
oraz czegokolwiek co można by wepchnąć w tyłek lub pod żebro
osoby idącej przed Wami.
Ogołoceni z jadła i wody, przekroczyliśmy bramy Stadionu


Wokół nas kłębił się tłum, który pędził na murawę stadionu,
gdzie strażacy rozłożyli się ze swym obozem.

Co tam było - zapytacie?
Raczej zapytajcie czego tam nie było?
Wozy strażackie, piły do przecinania metalu, drewna i tępych polityków,
wciągarki i wyciągarki dla zielonych topielców oraz wszelkiego
rodzaju drabiny, drabinki, siekiery i tasaki.
Oczywiście powodzeniem u dzieci cieszyła się olbrzymia poducha,
na której bez obaw mógłby się zdrzemnąć King-Kong,
a na którą można było skakać z wysokości trzeciego piętra.

Wszędobylskie maluchy właziły również do samochodów strażackich,
odkręcały radośnie zawory z pianą gaśniczą,
nie wspominając o próbach zagłaskania na śmierć owczarka
niemieckiego, który był przewidziany w pokazie jako pies
tropiąco-wyciągająco-reanimujący ewentualne ofiary pożaru,
podpalenia czy zatrucia amfetaminą na imprezie.

Kulminacją pokazu było dynamiczne ziuuuuuuuuuuu, jakie nam
zafundowała grupa spajdermenów, którzy uwieszeni na linach
pod dachem stadionu,śmiało przekroczyli barierę dźwięku,
czym wzbudzili aplauz widowni.

Wskutek pędu powietrza jakie wygenerowali, paru ważniakom
ze Straży rozwiązały się krawaty, że o innych damskich suwaczkach
na widowni nie wspomnę.

Wszyscy zadawali sobie pytanie:
gdzie jest naczelny i szybko-gładko mówiący pierwszy strażak
naszej RP ?
Niestety, nawet oczy uzbrojone w lornetkę nigdzie,
nie mogły go dostrzec.

Potem zagrał zespół Horyzont, który nawet wzbudził moje
zainteresowanie swym gitarowym zgiełkiem, zza którego
przebijał się niczym motyl z kokonu głos wokalisty.
Taka mieszanka Oasis, podlana sosem Pearl Jam i Radiohead.

Potem grał jakiś zespół, którego wokalistka mało śpiewała,
za to dużo kręciła pośladkami spowitymi w obcisłe i świecące
legginsy,czym powodowała ożywienie wśród gimnazjalistów pod sceną.

Nie pamiętam nazwy tej formacji, Red Tea albo Green Cafe, jakoś tak...
Na szczęście potem wyszła na scenę Budka Suflera i tym samym,
poziom doznań artystycznych wrócił na dobry, europejski poziom.

Potem widzieliśmy jak paru strażaków wprawiło się w stan nieważkości,
epatując dookoła płomiennymi przemówieniami typu:
"a pamitsz Zbychu, jak żśmy k...a wtedy asili ten zbinik na rpę"
i bynajmniej nie chodziło ropę z palca Zbycha lecz płonący
silos z ropą naftową, który Zbychu i kumple gasili dwa dni
(jak się okazało pod koniec opowieści).
Potem impreza dobiegała końca i trzeba było opuścić murawiasty
przybytek.

Pamiętam jak zimą na przełomie 2005/2006 roku, zawaliła się
hala targowa w Katowicach, pod ciężarem nie sprzątanego śniegu.
Zginęło iluś hodowców gołębi, bo tam było akurat ich spotkanie.

W mrozie sięgającym minus 20 stopni ekipy strażaków cięły
blaszanego potwora, który pogrzebał tłumy ludzi.
Była to walka z czasem, którą wygrano.

Można siedzieć przy kominku z filiżanką espresso,
z nogami zawiniętymi w pled i narzekać na złą pracę policji,
straży miejskiej czy strażaków.

Ale wiecie co ?
Założę się, że większość z tych "narzekaczy", tzn. prawdopodobnie
łysiejących i nadwagowych facetów, którzy pomstują na te służby,
nie wytrzymałaby nawet tygodnia w mundurze.
Stając przed koniecznością nocnego patrolu na Ząbkowskiej,
rewidowania toreb Wietnamczyków z podróbkami perfum lub będąc
zmuszonym do wykopania drzwi płonącego domu w którym dziecko
zostało pod łóżkiem, prawdopodobnie narobiliby w gatki
i to już przed rozpoczęciem akcji.

Wracając do stadionu - moja wizyta tam, uświadomiła mi,
że mamy fajny stadion,nowoczesny i póki co trzeba z niego
korzystać na 100 % ile się da.

I tak naprawdę - słuchajcie teraz uważnie oszołomy z obydwu
stron sejmowych ławek - nie jest ważne za czyich rządów powstał.
Na litość boską, jest ważne, że mamy stadion w swej sputnikowo -kosmicznej okazałości.

Ale, żeby nie było tak super to ...odradzam kupowanie jedzenia
w stadionowych przybytkach, bo ceny za garść frytek lub
kubeczek piwa o pojemności 0,00000000001 promila są na tyle astronomiczne,
że odstraszą nawet tych, którzy uniknęli wątpliwej jazdy finansowej
z Ameba Gold, lub podjechali pod Stadion nowym Audi 6.

Co do promili - niedawno zaobserwowałem ślady nocnych wyścigów
na jednej z warszawskich ulic.
Pochylony w agonii słup wprawdzie się nie przewrócił,
ale był blisko swego komunikacyjnego upadku.


Raczej nie przewróciły go baraszkujące niemowlęta lub
babcia z reumatyzmem wracająca z bazarku czy nawet
pijany sędzia bez immunitetu.
Poza tym ktoś zostawił pod nim masywny zderzak, wart
na Allegro około trzystu złotych.
Więc jeśli wsiadacie nawet po piwku za kółko, nie dziwcie się,
że reakcja organizmu jest spóźniona a Wasz refleks
jest na poziomie 90 latka obudzonego w środku nocy,
po imprezie zaprawionej prochami.

Ponadto poziom Waszej odpowiedzialności za siebie,
samochód i współpasażerów w takiej sytuacji wynosi
minus 50 i każdego z Was nazwę wtedy imbecylem i durniem.

No chyba, że prowadzicie sami Hyundaia Pony, który jest tak
beznadziejny,że można go od razu zepchnąć do morza lub
dosiadacie Kia Rio - to faktycznie, na trzeźwo tych samochodów
prowadzić się nie da !

Na koniec konkurs - zgadnijcie, kto jest -
kobieta czy mężczyzna, właścicielem/właścicielką
tego zalotnorzęsowego Nissana ?