wtorek, 2 czerwca 2015

Inteligencja słucha jazzu ? Hmm.....


W chwili, gdy piszę te słowa, Tomasz Kuna prawdopodobnie
popełnił samobójstwo, ponieważ jego kandydat
w wyborach do Belwederu, przegrał o parę procent z Andrzejem Dudą.

Oczywiście, dziennikarstwo w wydaniu Pana Kuny,
ma tyle wspólnego z rzetelnością co panienka z agencji towarzyskiej
z czystością przedmałżeńską, ale do rzeczy !

Ta kampania, w wydaniu Bronisława Komorowskiego
musiała się skończyć.... klęską !
Prezydent zamiast odwiedzać rodaków w ich domostwach,
w polu, w zakładach pracy czy w łóżku,
był raczej wożony, jak ospała sowa,
od czasu do czasu wydobywając z siebie parę sylab
antypisowskich, antydudowych i anty w ogóle.

Tymczasem kontrkandydat jeździł, rozdawał kawę,
bułki i papierosy górnikom,
odwiedzał szpitale,
gdzie choć przez chwilę mógł spróbować swych sił
w robieniu zastrzyków,
jednym słowem - było go wszędzie pełno.

Stara rzymska maksyma mówi, że "vox populi - vox Dei",
choć w tym przypadku, szalę zwycięstwa
przechylili....prawdopodobnie wyborcy Pawła Kukiza,
który nieoczekiwanie w drugiej turze zdobył 20 % głosów.

Generalnie, nie ma szału, jak to mówią hiphopowcy,
gdy muzyk bierze się za politykowanie.
Pamiętamy, jak senator Krzysztof Cugowski próbował,
ale...o wiele lepiej wychodzi mu sceniczny show
z nieśmiertelnym "Cieniem wielkiej góry" w tle.

Wracając do Kukiza, wydaje się,
że zaktywizował wszystkich niepokornych,
zbuntowanych, zacietrzewionych na system,
gadające głowy i pieprzące farmazony tzw. "autorytety".
Czas pokaże, czy obywatel GC, przepraszam -PK,
te 20% pomnoży czy roztrwoni, niczym biblijny syn marnotrawny.

Poza tym, na litość boską, Prezydent Komorowski
ma 62 lata i ciągłe bycie w trasie, pod presją,
na totalnej adrenalinie w takim wieku nie służy nikomu !

No, może z wyjątkiem Micka Jaggera,
Lemmiego z Motorhead,
Petera Gabriela,
Roberta Planta,
Dawida Gilmoura,
Rogera Watersa,
Briana Maya i tak dalej....

Zmieniając temat,
niedawno wyczytałem, że nasze Ministerstwo czegoś tam
( brzmi jak nazwa chińskiego miksera, ale nieważne....),
wydało super-hiper-tajne zalecenie, aby nasi
polucjanci drogowi wyrobili tzw.normę.

Oznacza to,  że konkretnie ileś kochanych złotówek musi
wpłynąć do budżetu z mandatów.
W odpowiedzi na tą błazenadę zryw społeczeństwa był godny,
na miarę buntu Williama Wallacea,
Powstania Kościuszkowskiego,
czy ruchu robaczkowego jelit, gdy ogórki kiszone popiliście niechcący mlekiem.

Jak internet długi, szeroki i prędki
 ( nie dotyczy Bieszczad, gdzie prędkość internetu jest na poziomie skacowanego winniczka ) powstały liczne grupy deklarujące,
że będą jeżdzić przepisowo,
zapinać pasy,
wozić apteczkę ze sobą i nie słuchać techno.
Wszystko tylko po to, aby kretyński plan ministra poszedł w krzaki i już nie wracał !

Oczywiście właściciele Hyundai Pony,
Renault Thalii czy Toyoty Yaris,
nadal będą narażeni na kontrole drogowe,
które pod płaszczykiem dmuchnięcia
w balonik i sprawdzenia czy w bagażniku
nie ma kilograma cezu lub marihuany,
będą chciały dyskretnie dociec co było powodem,
że kupiliście takie obciachowe taczkowozy.

I jeszcze jedno, jeśli chcecie otworzyć drzwi do krainy, która nazywa się "jazz",
to posłuchajcie sobie albumu Tomasza Szukalskiego "Tina Kamila".
Jest to muzyka dla inteligentnych uszu,
mniej inteligentne niech sobie włączą RMF,
albo coś w stylu Enej czy jak to się tam nazywa...