niedziela, 21 września 2014

Opalone i zgrabne dziewczęta a kwestia pani Digger.


Ostatnie dni i tygodnie były dość optymistyczne.

Po rocznej przerwie pojechaliśmy z żoną eskaemką w której nadal
jest czysto,rozkład jest na bieżąco wyświetlany i nie ma
rozlanego piwa na siedzeniach.

Ponadto moja żona zrobiła coś co przypomina ugotowany mózg
Władimira Pupina lub szympansa po lobotomii,
a faktycznie jest...pysznym chlebkiem
z przyprawami:



Co do Pupina, spodziewałem się, że płaskogłowy z uwagi na rocznicę
17 września 1939 roku, napadnie na Polskę o brzasku, ale jednak nie.

Za to nieomylny (!) Główny Urząd Statyczności radośnie poinformował,
że w II kwartale 2014 roku wzrost gospodarczy w Polsce wyhamował
do 3,2%.
Z ulgą i obcieraniem potu z czoła, przeczytałem dalej,
że w II kwartale 2014 roku PKB Niemiec
skurczył się o 0,2% i wyhamował do 0,8%.

Skoro w Niemczech może się kurczyć PKB to może i u nas, prawda?
Zwykle w miesiącach letnich gospodarka drzemie z uwagi
na urlopy, wyjazdy i grille.

Słupki statystyk podnoszą jedynie zgrabne i opalone
dziewczęta, które za głodowe stawki godzinowe
na umowie zleceniu,
a często na szaro,
najmują się w nadmorskich kurortach stojąc,
po dziesięć godzin za ladą,
oferując lody, hotdogi czy średnio świeżego
halibuta z którego najzdrowiej jest zjeść
tekturkę, na której spoczywa, niż jego samego.

Natomiast ostatnie dni przyniosły nam nową
premierzycę lub jakby powiedziała Kazia Szczuka
premierkę, za którą kryje się Eve Digger.

Prezentacja nowych ministrów przypominała casting
do filmu erotycznego.
Każdy kandydat/kandydatka była opisywana przez
panią Digger na zasadzie
"wybrałam bo...jest silną osobowością, jest nieprzekupny
i jest...kobietą"

Znam dobrze film "Seksmisja" i czekałem na słynny
cytat "Kopernik była kobietą" z ust przyszłej
szefowej rządu.

Natomiast Mount Everestem zamotania słowno-aluzyjnego
była opinia o ministrze finansów,
który wg. pani Digger nie śpi
po nocach, bo wciąż przelicza,
sumuje,
wyciąga procenty,
silnie i pierwiastki z naszego budżetu.

Osobiście, nie zbyt mi się uśmiecha, aby finansowymi
tematami zarządzał niewyspany minister,
który przychodzi do pracy
z podkrążonymi oczami,
od progu wołający do sekretarki
o kawę lub kreskę czegoś mocnego.

W takim stanie łatwo pomylić denominację z defloracją,
PKB z firmą PSB oraz stopy procentowe z Wielką Stopą -
(w języku Indian Sasquatch to mityczne zwierzę, które według
niepotwierdzonych kilkudziesięciu tysięcy relacji żyje
w Górach Skalistych i w sąsiednich regionach USA i Kanady)

Ponadto, pensja Pana ministra jest pokrywana
z moich podatków,także nocnemu życiu spędzonego
wśród liczb i tabelek/tabletek mówię nie !

Ponadto zupełnie niezrozumiała jest dla mnie nominacja
na szefa dyplomacji dla Grzegorza Schedy.

Na litość boską,
facet zna angielski na poziomie "ok",
"I'm fine" czy "Poland is not Russia"
i ktoś taki ma negocjować
czy rozmawiać z partnerami z zachodniej Europy ?
W jakim niby języku, do cholery, migowym czy w Brail'u ?
A może w suahili ?

Również zaskakującym co skład nowej Rady Mędrców,
okazało się głosowanie w Szkocji.
Większość Szkotów, chce dalej pozostać
w kazirodczym uścisku z Elżbietą II !

Szkocja jest siedem razy mniejsza niż Polska,
a mimo to, jej PKB siedem razy bije na głowę nasz,
oczywiście za sprawą kluczowych
gałęzi przemysłu jak pędzenie whisky, rybołówstwa
i wydobycia ropy naftowej z dna Morza Północnego.

Dawid Cameron czyli "Pan Nieogarnięty",
o którym pisałem niedawno w kontekście emigrantów z Polski,
odetchnął z ulgą bo północne włości
nadal będą pracować na rzecz imperium,
które traktuje swoich buntujących się niekiedy obywateli,
z czułością ekonoma poganiającego kłonicą,
chłopów do odrobienia pańszczyzny.

Alex Salmond, szkocki polityk,


pierwszy minister Szkocji i szef Szkockiej Partii Narodowej,
pokazał, że nie ma nic w sobie z Williama Wallace'a.

Dodał jedynie po głosowaniu, że Szkocja na razie
nie podjęła decyzji o niepodległości.
Jeśli nie teraz to kiedy, pytam się ?

Ponadto wyczytałem, że podczas swego ślubowania
w 2007 roku,zatytułował królową Elżbietę II „Elżbietą I”
i „waszą łaskawością” a nie „waszą wysokością”,
czyli tak jak tytułowano władców Szkocji,
a nie władców brytyjskich.

No to jeszcze rzut oka porównawczy:



I jeszcze jedno,
oburzona policja warszawska poszukuje paru
śmiałków, którzy oddali skoki spadochronowe
z Pałacu Niekultury.

Według jakiegoś bardzo ważnego i kosztującego podatników
krocie urzędu, spadochron jest statkiem powietrznym
i na takie siup z PKIN trzeba mieć
siedemset zezwoleń i zaświadczenie,
że skaczący nie ma żółtaczki,
gdyby przy lądowaniu niechcący kogoś zranił.

Skoro spadochron jest statkiem powietrznym,
to oświadczam,
że Pałac Niekultury nie jest zabytkiem,
tylko schronem
i to dość koszmarnym z epoki wujka Stalina.
A schron w każdej chwili, można przerobić
na...no wiecie na co, prawda ?