wtorek, 24 stycznia 2017

Jezus z Nazaretu a kwestia płacenia kredytu !


Koniec roku 2016 przyniósł niestety wiadomość o śmierci Georga Michaela. Słysząc to w radio długo nie mogłem uwierzyć, że był to realny "Last Christmas" dla wykonawcy, którego mam całą dyskografię. Zarówno z "Wham" jak i solo. Mało kto jak George dbał o dźwięk, był swoistym dżentelmanem muzycznym, który swe kompozycje dopieszczał, polerował, po to by osiągnąć niezapomniany efekt finałowy. 

Pamiętam połowę podstawówki i szkolną zabawę, na której z ówczesnego Grundiga na kasety podłączonego do tonsilowskich kolumn leciało "One more try" https://www.youtube.com/watch?v=bG5N3GC-m20 Takiego czarodzieja dźwięku, vokalu i teledysku już raczej nie będzie nam danego oglądać, pozostaje zatem poczciwy You tube lub inne media.
Aż strach pomyśleć, kto w tym roku odejdzie z grona muzyków, aktorów czy sportowców.

Zmieniając temat, osoby które zaciągnęły kredyt na swoje mieszkanie we frankach, łatwego życia nie mają. Kurs waluty kraju, który słynie z pysznego sera i studia w którym Queen nagrał "Made in heaven" podlega wahaniom niczym emocje nastolatki, która doświadcza radości i trudów pierwszego cyklu w życiu. Ostatnio w sieci natrafiłem na nietypowe ogłoszenie "15.01.2017 r. w niedzielę w II rocznicę „czarnego czwartku” o godz. 13 w kościele Sanktuarium Matki Boskiej Łaskawej na Starym Mieście w Warszawie ( obok katedry), zostanie odprawiona msza św. w intencji „O sprawiedliwe rozstrzygnięcie kwestii kredytów we frankach oraz o mądrość i odwagę dla tych, którzy o to zabiegają.”.

Ciekawe co na to miejscowy biskup lub rektor Sanktuarium natomiast treść tej intencji woła o pomstę do...piekła ! Nie mam pojęcia co na to Stwórca, natomiast mam w pamięci upierdliwego Izraelitę, który szedł za cieślą z Nazaretu domagając się, aby ten swoim słowem i mocą spowodował, aby brat był łaskaw kapnąć co nieco jemu ze swego spadku. Mesjasz delikatnie mówiąc spuścił go na bambus, twierdząc, że " człowieku, któż mnie ustanowił sędzią lub rozjemcą miedzy Wami" ? Rozumiem frustrację ludzi, którym bank obiecał gruszki na palmie a potem mówiąc delikatnie puścił z torbami, natomiast poddawanie tej kwestii pod intencję mszalną jest pomyleniem pojęć na miarę zapytania Świadka Jehowy czy pójdzie na Pasterkę lub Paschę Wielkanocną.

Co do świadków Jehowy z aprobatą patrzę jak rozstawiają swoje przenośne kramiki na ulicach naszych miast, stojąc w deszczu, palącym słońcu, zawsze gotowi do dyskusji, która zwykle zaczyna się od tematu "czy Jezus był/jest Bogiem". Ich argumentacja na temat eternitalne jest dla mnie nie do przyjęcia, natomiast znajomość Bibli, mimo, że wybiórcza jest godna aplauzu, bo często "ultra-hiper-gorliwi" katolicy Księgi Izajasza szukają...obok Apokalipsy !

To wszystko prowadzi mnie do wniosku, że przemoc w dziedzinie wiary jest dla mnie czymś....absurdalno-obrzydliwie-nieznośnym. Co mam na myśli, zapytacie? A wszelkie wyprawy krzyżowe, które nie miały nic wspólnego z obroną wiary.  Oczywiście, oficjalny powód wypraw jest znany - obrona chrześcijaństwa i miejsc świętych przed ówczesną muzułmańską napastliwością. Ale też...liczny tabun rycerzy siedział bezczynnie na swych włościach, gnębiąc swych poddanych lub wchodził w nie do końca jasne relacje z dziewczętami z dworskich czworaków. Dlatego mobilizacja wojenna raz na jakiś czas była konieczna niczym umycie zębów przed spaniem a i rycerski rynsztunek nie pokrywał się wtedy rdzą lub innymi mało chlubnymi substancjami. 

Podczas wypraw krzyżowych pomału kiełkowało pojęcie ksenofobii, czyli tłumacząc na nasz język "moja jest racja a moja racja jest bardziej mojsza niż Twojsza" https://www.youtube.com/watch?v=SnkZGN_xIVs

Gdyby wtedy istniał UNICEF (który założył Polak dr. Ludwik Rajchman) na pewno by protestował przeciwko krucjacie dzieci z roku 1212. Była ona prowadzona przez grupę francuskich i włoskich kaznodziejów ludowych, zgromadziła kilkadziesiąt tysięcy dzieci, które załadowano na okręty weneckie i genueńskie. Większość dzieci zginęła z głodu na okrętach, reszta została wysadzona na Cyprze lub sprzedana w niewolę muzułmanom. Totalna porażka za którą nikt do tej pory nie został kopnięty i to mocno w tyłek lub inną część ciała. Pewnie niektórzy z Was już sięgają po kamień rzucony w moim kierunku, twierdząc, że Rajchman był zdeklarowanym masonem. Był i co z tego ? Jakikolwiek fundamentalizm, radykalizm, nihilizm i wszystkie "IZMY" są dla mnie podejrzane, jak ludzie którzy im hołdują lub się nimi nakręcają, z zupełną szkoda dla samych siebie i społeczeństwa.

Na koniec tutaj coś jeszcze z kolekcji niezapomnianych evergreenów Georga Michaela. Możecie zrobić głośniej, dobrze ?