poniedziałek, 12 września 2016

Wysoka temperatura a kwestia spodni w kant !


Zupełnie dla mnie niezrozumiała jest chęć posiadania czegoś co każdy z nas ma i czego dookoła jest pełno. Mam tu na myśli tlen w puszce. Zdziwieni ? Producent twierdzi, że porcja tlenu w puszce o smaku mięty lub grejpfruta zmobilizuje  komórki mózgowe oraz tkankę mięśniową  do pracy na wyższych poziomach sprawności intelektualnej i fizycznej. 18 zł za coś co mam za darmo na wsi, w Bieszczadach czy na Giewoncie? Czytajmy dalej: "Sposób na swobodny oddech i dobre samopoczucie w chwilach, gdy słoneczny skwar rozrzedzi powietrze i pozbawi nas tlenu".

Dobrze, nie jestem fizykiem a wzory chemiczne powodują u mnie rozstrój żołądka, kurzą ślepotę, ale doskonale wiem, że upał wg. mej definicji to "wysoka temperatura otaczającego mnie powietrza wyrażona w Celcjuszach wskutek której mogę się spocić w okolicach bikini". I wiem też, że skwar nie powoduje zmniejszenia ilości tlenu w powietrzu! Na litość boską, rozumiem że działy marketingu w firmach muszą być kreatywne i niekiedy zapach odchodów sprzedać jako "relaksujący zew poranka i fiołków", ale istnieją pewne granice wciskania ludziom kitu, prawda? Swoją drogą kusi mnie żeby wydać 18 zł i przetestować ów cud myśli technicznej, jeśli to zrobię - napiszę jak było.

Zmieniając temat, totalna zawierucha dotknęła...Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Ta szacowna placówka, która reguluje 80% mojego życia, mówiąc mi czy mam dziś zakładać kalesony, brać parasol czy założyć lepiej gumy (zimowe lub letnie), nagle znalazła się w środku lub raczej epicentrum korupcji! Tak naprawdę o co chodzi, spytacie?

Już wyjaśniam, dostęp do danych meteorologicznych regulują m.in. ustawa prawo wodne oraz ustawa o ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego. Zdaniem naukowców, zmiany w prawie były konieczne, ponieważ Instytut uniemożliwiał im pełne wykonywanie obowiązków. Batalia o "uwolnienie" danych zakończyła się 14 marca br., kiedy prezydent podpisał nowy kształt ustawy.

Z kolei Polscy Łowcy Burz występowali o dostęp do tzw. danych niestandardowych, które mają posłużyć do opracowania skuteczniejszych systemów ostrzegania. Do tej pory w obydwu przypadkach dane od IMGW kosztowały krocie. Jak widać IMGW był lub jest monopolistą i manipulatorem  w zakresie danych klimatycznych i to na miarę PZPN z czasów Mariana Dziurowicza lub Grzegorza Lato. Całą sprawą zainteresował się Centralny Bezład Antypisowski, który wykrył zmowę przetargową, w wyniku, której zarzuty usłyszeli pracownicy Instytutu.

Jeśli jeszcze nie ziewacie, pociągnę temat bo jest wart uwagi...

Zmowa miała dotyczyć przetargu na zaprojektowanie, dostawę, montaż i uruchomienie systemów pomiarów meteorologicznych AWOS (Automated Weather Observation System) na lotniskach w Katowicach, Krakowie, Wrocławiu, Rzeszowie, Łodzi, Szczecinie i Gdańsku. Wartość całego zamówienia przekraczała kwotę 20 mln złotych.

Jak więc widzicie, niczego nie można być pewnym na tym świecie. Nawet informacja o porannej mżawce może być zmanipulowana, obarczona wątkiem, że ktoś komuś dał kopertę bo ktoś inny jej chciał.

Co do bycia pewnym, facet w metrze ostatnio zaskoczył mnie totalnie. Bo rozumiem, że można założyć gładki krawat do gładkiej koszuli lub odwrotnie, jestem w stanie dopuścić nawet opcję bejzbolówka do garsonki, ale spodnie w kant do adidasów wołają o pomstę do nieba! Ów obywatel nie wyglądał na cudzoziemca, na skacowanego, na nieprzytomnego lub schizofrenika, dlaczego więc wybrał taki ciuchowy miks, Bóg raczy wiedzieć. Zresztą sami zobaczcie, a jeśli go kiedyś znowu spotkacie w metrze w takim samym stroju, idźcie dalej bo prawdopodobnie facet jest niereformowalny...