sobota, 25 stycznia 2014

Po co Bóg stworzył karaluchy ?


No tak...
Po czasie świątecznym, niemalże wszystkie portale
aukcyjne zapełniają się ofertami w stylu "sprzedam".
Oczywiście, chodzi o prezenty typu czterdziesty
żel pod prysznic, skarpetki w reniferki, odkurzacz z napędem atomowym,
czy chiński wibrator na baterie słoneczne.

Natomiast jeśli dopadła Was poświąteczna nuda to zajrzyjcie
na kanał BBC Entertainment.
Występujący tam George Norton robi niezły ponad godzinny show.
Odcinek z brytyjską komik Mirandą Hart, która ma dwa metry
wzrostu i przypomina żyrafę z ospą, powodował moje zachłyśnięcie
szklaneczką Ballantine's, której nie mogłem z powodzeniem
dopić, oczywiście ze śmiechu.

Przechodząc co dzień obok sklepu z chemią gospodarczą, widzę ogromną,
to znaczy rozmiarów spinakera reklamę środków owadobójczych
a konkretnie - spreju antykaraluchowego.

Pewnego dnia, przed tym sklepem,doznałem poznania prawd
wiecznych przez wewnętrzne oświecenie, czyli wg. filozofów - iluminacji.

Dotarło do mnie, jaki sens ma egzystencja tych czarnych, obrzydliwych robotów,
których jedynym zadaniem jest wynosić z Waszej kuchni to wszystko
co się da zjeść i to w dodatku w nocy, po cichu, przez szyb wentylacyjny.
Jak wynika z opowieści naszych znajomych, polowanie na to "coś" dostarcza
emocji na miarę skoku na bungee, zawieszenia flagi USA na Kremlu lub seksu
bez zabezpieczeń z paryską prostytutką.

Wszystkie gry komputerowe wymagają prądu, akumulatora,
laptopa, komputera, natomiast polowanie na karaluchy wymaga jedynie
sprawnej ręki, refleksu na miarę kowboja z westernu i ewentualnie
podręcznego tłuczka do kotletów, celem unicestwienia wroga na zawsze.

Potem warto, po taki meczu kupić nowy tłuczek, jeśli zdobędziecie w nim
parę punktów, bo raczej kotletów bić nim nie będziecie, prawda?

Zdobyć w tej grze tzw. touch down, podobno nie łatwo bo przeciwnik
szybki i zwinny, potrafiący wykonać błyskawiczny manewr zawracania
pod szafkę,niczym czołgi pod Studziankami.
Jak to mówił niezapomniany cieć Anioł do Murzyna "Panie, tam gdzie są ludzie,
tam i są karaluchy".

Zanim ekoświry, ekobałwany i ekosiubździu podniosą alarm, zauważę tylko,
że nie wzywam do znęcania się nad tymi owadami, czy co to jest, ok?
Jest to żywe stworzenie, mimo, że totalnie obrzydliwe, natomiast
polowanie i szybki exodus, jaki im zafundujecie,spowoduje mniej
bakterii, malarii czy żółtaczki w otoczeniu, nie mówiąc o satysfakcji
z zakończonego sukcesem polowania.

Po cichu obstawiam to, że Wszechmogący miał dylemat, kiedy stworzyć
z niebytu karaluchy.
W dniu piątym miał w planie stworzyć zwierzęta wodne i latające,
a w szóstym lądowe i człowieka.
Z uwagi na szybkość tych bestii i prędkość poruszania się
po lądzie,sądzę, że stworzył je w nocy z dnia
piątego na szósty,
przy głośnej dezaprobacie chórów anielskich.

Dezaprobata połączona z bojkotem wszystkiego co angielskie,
należy się za to Panu Nieogarniętemu, czyli Dawidowi C.

Jego ostatnia wypowiedź, o tym, że nie warto było
otwierać rynek pracy na obywateli ze Wschodu,
w tym głównie nas - Polaków,
bo była to pomyłka,wywołała burzę i słusznie.

Posłuchaj uważnie, Panie Pomyłka, nie kiwnęliście
palcem w 1939 roku,
potem nasi piloci ratowali Wam tyłki
w Bitwie o Anglię, ponieważ angielscy piloci jedyne co umieli,
to wskoczyć do Spitfire, zjeść tam kanapkę
i wypić herbatę o 17:00, potem zsikać się w spadochron,
nie wzlatując na sekundę w powietrze.

Pod Monte Cassino piknikowaliście
na całego i nie jeden z Was,
siedząc w namiocie, przegrał w oczko pół
swego majątku położonego
w West Midlands,Yorkshire lub Nottinghamshire.

Dlatego nie będę kupować nic co pochodzi
z Waszego głupawego kraju,
póki nie usłyszę przeprosin !
No może z wyjątkiem płyt Iron Maiden,
ale póki co w 2014 roku
nie zanosi się na nową płytę.

Bedę za to słuchać U2, Annie Lennox i The Cranberries,
kapel z państw, które niezbyt lubicie i dobrze.
No i na szczęście Ballantine's też nie pochodzi z pól,
należących do Elżbiety II.

Od dziś darzę Wasz kraj nieufnością, podejrzliwością i sceptycyzmem.
Podobnie jak pewien wynalazek, który jest na rynku od dawna.

Mam na myśli kostki do wc.
Podczas domowych porządków jej poprawne założenie, graniczy z cudem
na miarę nawrócenia Nergala.
Nie wspominając o tym, że ulubioną czynnością każdego faceta,
jest lektura na tzw. tronie.
Niestety, może ona być zakłócona,
gdy coś takiego jak kostka wc plącze się Wam między nogami...